XXVII Niedziela zwykła (rok B)

Rdz 2,18-24; Ps 128; Hbr 2,9-11; Mk 10,2-16

 

?Nie jest dobrze aby mężczyzna był sam?.

Te słowa z Księgi Rodzaju, zaczerpnięte z dzisiejszego pierwszego czytania są dla nas zachętą do pochylenia się nad tematem rodziny.

Pan Bóg stwarzając świat umieścił w nim człowieka, którego napełnił pragnieniem wspólnoty. Każdy z nas szuka w swoim życiu ludzi, z którymi będzie mu dobrze. Jednocześnie powinniśmy szukać takich ludzi, dla których my możemy być źródłem tego dobra. W sposób naturalny w tym celu od Pana Boga otrzymujemy rodzinę. Rodzina jest wspólnotą ludzi, która swój początek bierze z małżeństwa, mężczyzny i kobiety.

W dzisiejszej Ewangelii widzimy Jezusa, który podejmuje temat małżeństwa. Jest to temat dziś bardzo popularny, gdy wielu małżonków doświadcza tragedii rozstania, rozwodu, ponownych związków, a wielu młodych ludzi wręcz lęku przed zawarciem sakramentalnego małżeństwa. Często tłumaczymy sobie to różnymi trudnościami, względami ekonomicznymi czy wygodą. Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii ten powód nazywa jasno, to zatwardziałość serca. Serce zatwardziałe to serce, do którego trudno dotrzeć, zamknięte na dobroć, zasklepione w swoim postrzeganiu świata.

?To ze względu na zatwardziałość serc waszych Mojżesz tak wam powiedział ale nie tak było od początku? – tymi słowami Jezus dziś zwraca się do faryzeuszów, święcie przekonanych, że inaczej być nie może.

Co więc było od początku? Bóg stworzył mężczyznę i kobietę oraz ustanowił małżeństwo, a tych dotąd dwoje połączył w jedno ciało.

Nierozerwalność, jedyność małżeństwa podyktowana jest tak naprawdę dobrem samych małżonków i rodziny którą tworzą. Wierność i miłość wzajemna jest spoiwem, które stoi na straży dobra i trwałości. Wtedy gdy jedno z małżonków albo oboje w małżeństwie szukają przede wszystkim własnej satysfakcji, przyjemności, ustawienia sobie życia czy po prostu wygody, najczęściej dochodzi do rozpadu. Bo ktoś coś ode mnie chce, bo muszę z czegoś zrezygnować, oddać, poświęcić, zaakceptować trudny charakter, irytujące nawyki itd.

Być jednym ciałem to także czuć drugiego człowieka. ?Co boli ciebie, boli mnie? ?co jest dla ciebie radością jest radością dla mnie? ?co ty przeżywasz przeżywam i ja?. To jest wewnętrzny wyraz jedności małżeńskiej.

My jako ludzie bardzo często lubimy skomplikować sobie życie. Szukając różnego rodzaju wyjątków, odstępstw, kombinując, tłumacząc nasze błędy, grzechy.

Pan Jezus dziś daje nam jako przykład małe dziecko, które zawsze jest prostolinijne, mówi co myśli. ?Kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko ten do niego nie wejdzie? – mówi Pan Jezus. Przyjąć Królestwo Boże jak dziecko, to znaczy przyjąć na zasadach które ustalił tata – Bóg Wszechmogący. A wolą Pana Boga jest nasze uświęcenie, drogą uświęcenia wielu z nas jest droga małżeńska, a jedność i wierność małżeństwa jest środkiem do jej osiągnięcia. Prośmy aby nasze małżeństwa i rodziny zawsze były silne.



Witryna opublikowana dzięki usługom internetowym Fundacji „Opoka”