Iz 2,1-5 Ps 122 Rz 13,11-14 Mt 24,37-44
Bądźcie gotowi! To w największym skrócie przesłanie dzisiejszej Liturgii Słowa. A na co mamy być gotowi? Na przyjście Jezusa!
W pierwszym czytaniu słyszymy zapowiedź czasów ostatecznych, czasów ostatecznego przyjścia Boga. Nie jest to obraz katastroficzny, przerażający, ale pełen nadziei. Prorok zapowiada czasy, gdy ludzie zaczną żyć w pokoju, miecze przekują na lemiesze, a włócznie na sierpy. Stanie się tak gdy zakróluje Bóg ? Książe Pokoju. Zapowiedź tych wydarzeń może nas napełniać radością, ale czy każdy jej doświadczy?
W Ewangelii również słyszymy o przyjściu Syna Człowieczego, które Jezus porównuje z przyjściem potopu za czasów Noego. Wówczas wielu ludzi żyło swoimi sprawami, nie zwracało uwagi na sprawy boże. Pracowali, gromadzili, żenili się i za mąż wychodziły. Nie ma co prawda w tym wszystkim nic złego, pod warunkiem, że nie zasłania nam to relacji ze Stwórcą. Ludzie w czasach Noego nie liczyli się z Bogiem, nie mieli dla Niego czasu. Być może nie wierzyli, że On w ogóle przyjdzie. Widzieli Noego, jak buduje Arkę, ale jemu też nie uwierzyli. Aż do dnia, kiedy przyszedł potop, a wtedy było już za późno.
Wiele z tych wydarzeń powtarza się w dzisiejszym świecie. Ludzie żyją tak, jakby Boga nie było. Bo wygodniej, bo łatwiej, bo mniej zobowiązań. Ale to właśnie życie w bliskości Boga prowadzi do realizacji proroctwa Izajasza o pokoju, z pierwszego czytania. Człowiek, który nie liczy się z Bogiem, nie stawia Go na pierwszym miejscu w swoim życiu rozminie się z obiecanym zbawieniem, nie zauważy jego przyjścia. Bóg przecież tak często do nas przychodzi: na Eucharystii, w swoim Słowie, w drugim człowieku. Wystarczy, że otworzymy serce i będziemy czuwać.
Dzisiaj rozpoczynamy czas Adwentu, pierwsza jego część zaprasza nas do oczekiwania właśnie na ostateczne przyjście Boga, na moment, w którym zło i grzech zostaną ostatecznie pokonane. To Pan Bóg ma tego dokonać, ale nie może uczynić tego sam, potrzebuje, aby człowiek Mu na to pozwolił. Dlatego powinniśmy trwać w oczekiwaniu. Adwent daje nam ku temu narzędzia. Codzienna Msza św. tzw. Roraty, w których także zewnętrznie (poprzez procesję z lampionami) pokazujemy nasze oczekiwanie. Jest to także czas szczególnych postanowień. Różnego rodzaju postu (od jakiejś przyjemności, jedzenia, alkoholu, papierosów), przez który pokazujemy, że dla nas ważniejszy od tego co ziemskie jest Pan Bóg. Bardzo owocnym adwentowym postanowieniem jest także modlitwa i jałmużna. Częstsze sięgnięcie do Słowa Bożego, jakaś wybrana na ten czas modlitwa, większa życzliwość, chęć pomocy. Te wszystkie czyny pokazują nasze czuwanie. Szczególnie wtedy, gdy przychodzą z trudnością, bo to znak, że świadomie czekamy przyjścia Boga.
Nasze czuwanie, post, modlitwa i miłosierdzie muszą być poprzedzone bliskością Pana Boga poprzez stan łaski uświęcającej. Wyzbycie się pragnienia grzechu i spowiedź. Bo przecież grzech jest tym co pokój między ludźmi niszczy.