Koh 1,2;2,21-23 Ps 95 Kol 3,1-5.9-11 Łk 12,13-21
Być bogatym czy ubogim?
Marność nad marnościami, wszystko marność. Tymi słowami ze starotestamentalnej księgi Koheleta rozpoczyna się dzisiejsza liturgia słowa. Początek może wydawać się bardzo przygnębiający i demotywujący. Czym jest owa marność? Gdy sięgniemy do tekstu oryginalnego, znajdziemy tam hebrajskie słowo: ??? (hebel), które oznacza parę albo oddech, coś bardzo krótkotrwałe i niestałe. Co jest tak nazwane? Owoc pracy człowieka, jego trud i to, co wypracował. Idąc za wezwaniem tego tekstu można by zadać sobie pytanie: po co pracować, skoro to wszystko jest marnością i zginie? Wielu ludzi tak właśnie myśli, a przez to ogarniać ich może bezsens życia i własnej pracy. Ten świat będzie nas nęcił pokusą patrzenia na człowieka, także nas samych przez pryzmat tego co zdobył, jak się ustawił, co znaczy. Świat, który chce rywalizować z Bogiem o naszą miłość, uwagę i poświęcony czas. Człowiek niestety nie raz w życiu daje się w to kłamstwo i światową manipulację wciągnąć. Skutki tego oglądamy w dzisiejszej Ewangelii. Do Jezusa przychodzi człowiek skłócony ze swoim bratem. Przyczyną jest spadek, czyjś owoc pracy całego życia. Parafrazując słowa Koheleta możemy zapytać: czy taka postawa nie jest marnością?
Drugą, jakby przeciwstawną postawą, jest zachowanie gospodarza z dalszej części dzisiejszej Ewangelii. Owoc jego pracy jest olbrzymi. Zebrał pokaźne zbiory, nagromadził dóbr. Teraz może odpoczywać i używać to, co zgromadził. W światowym rozumieniu jest to człowiek sukcesu. Zapewne uczciwie, ciężką pracą doszedł do tego, co posiada. Jednak przez Jezusa zostaje nazwany głupcem. Dlaczego? Nie dlatego, że zgromadził dużo i nie dlatego, że w życiu mu się powiodło. Głupcem jest dlatego, że nie zrozumiał sensu ludzkiej pracy.
W zakończeniu dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus przestrzega, aby skarby gromadzić przed Bogiem w niebie, a nie tu na ziemi. Te skarby w niebie to nie rzeczy materialne, ale dobro, które czynimy. Prawdziwym owocem ludzkiej pracy powinna być przemiana samego człowieka. Praca uczy otwartości na potrzeby innych, uczynności, serdeczności. Owszem owocem pracy są także dobra materialne, które możemy przeznaczyć na różne potrzeby i to jest dobre, jeśli wynika z tego dobro. Musimy tu pamiętać, że całe stworzenie jest człowiekowi dane i poddane, aby z niego korzystać, także dobra materialne, nasze talenty, umiejętności, cechy charakteru itp. Jednak człowiek mądry to ten, który zrozumiał, że korzystać z dóbr tego świata powinniśmy jedynie o tyle, o ile służą naszemu uświęceniu, a więc gromadzeniu prawdziwego skarbu w niebie. Natomiast głupcem jest ten człowiek, który w dobrach tego świata upatruje swoją radość i pożąda ich dla nich samych. Po takich ludziach nie pozostaje życzliwa pamięć, ale spory o pozostawiony majątek, co widzieliśmy w dzisiejszej Ewangelii.