XVI Niedziela zwykła (rok C)

Rdz 18,1-10a Ps 15 Kol 1,24-28, Łk 10,38-42

Modlić się czy pracować? Czy praca zwalnia z obowiązku modlitwy? A może wystarczy w życiu tylko się modlić?

Takich pytań nastręcza nam dziś liturgia Słowa. W pierwszym czytaniu jesteśmy świadkami spotkania Abrahama z tajemniczymi przybyszami. Starzec rozpoznaje w nich Boga i oddaje Mu pokłon. Po co przyszedł Bóg do Abrahama? Odpowiedzi możemy znaleźć dwie. Po pierwsze Bóg przychodzi do Abrahama, aby z nim być, aby z nim porozmawiać jak rozmawia przyjaciel z przyjacielem. Po drugie Bóg przychodzi oby obwieścić wypełnienie się obietnicy potomstwa. Sędziwy patriarcha ma zostać Ojcem, a jego dziewięćdziesięcioletnia żona, Sara, matką. Rzecz to niebywała, czy Bóg musiał aż tyle czekać ze spełnieniem obietnicy? Tak, gdyż dziecko, które Abrahamowi urodzi podeszła w latach żona jest owocem łaski Bożej, bo przecież po ludzku jest to niemożliwe. Zwróćmy także uwagę na fakt, że goście zostali przez gospodarza przyjęci w iście szlachecki (jak na tamte czasy) sposób. Rozmowa z Bogiem, a więc modlitwa jest poprzedzona pracą. Pracą, która wykonywana jest dopiero po przyjściu Gości, czyli w ich obecności. Gospodarz pracuje i modli się cały czas w obecności Boga.

Podobna historia ma miejsce w dzisiejszej Ewangelii. Jezus przychodzi do domu Łazarza, Marii i Marty, gdzie przyjmują Go dwie siostry. Jedna z nich ? Marta krząta się i przygotowuje wszystko, aby jak najlepiej ugościć Jezusa. Druga ? Maria usiadła u stóp i słuchała Jezusa. Która z nich wybrała lepiej? Tu zdania mogą być podzielone. Bo przecież w życiu kontakt z Panem Bogiem jest najważniejszy, ale w ogóle nie pracując nie można normalnie żyć. Jezus nie gani Marty za to, że pracuje, a jedynie stwierdza, że Maria wybrała to, co najważniejsze. Z resztą także mówi: potrzeba mało, albo tylko jednego. Chciał przez to zaznaczyć, że zarówno praca, jak i kontakt z Bogiem są ważne, ale gdy jedno wyklucza drugie należy wybrać Boga.

Słuchając dzisiejszej Ewangelii jesteśmy zaproszeni do odnajdywania w sobie zarówno Marty, jak i Marii. To już św. Benedykt zapisał jako życiowe motta swojego życia zakonnego: módl się i pracuj. Św. Augustyn natomiast zachęcał: módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, ale pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie. Te dwie postawy można więc porównać do łódki z wiosłami. Jeśli wiosłować będziemy tylko z jednej strony, nasza łódka będzie kręcić się w kółko. Jeśli jednak wiosłować będziemy oboma wiosłami popłyniemy do przodu. Nie są to jednak postawy antagonistyczne, które trzeba jedynie równoważyć. Mogą one przenikać siebie nawzajem, tak jak u Abrahama. Praca w obecności Pana Boga, a więc w ciągłej świadomości, że On przy nas jest. A także modlitwa zatopiona w codziennym życiu i miłości do Boga oraz bliźnich.

Warto dziś przeprowadzić sobie taką analizę: co dla mnie jest ważniejsze? Czy jest we mnie pragnienie pracy/służby i pragnienie modlitwy/bycia przy Bogu.