XXXI Niedziela zwykła (rok C)

Mdr 11,22-12,2 Ps 145 2 Tes 1,11-2,2 Łk 19,1-10

Czasem myśląc o Panu Jezusie, zadajemy sobie pytanie: dlaczego wybrał krzyż? Po co w ogóle przyszedł na ziemię? Czy przyszedł po to, aby nagrodzić sprawiedliwych? Aby porozdawać medale za wierną służbę? Dzisiejsza Ewangelii mówi coś zupełnie innego. Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19, 10). Nagradzać za sprawiedliwość będzie dopiero w niebie.

Scena z dzisiejszej perykopy rozgrywa się w szczególnym miejscu. Jerycho jest miastem nieprzypadkowym, znajduje się w pobliżu Morza Martwego w wielkiej depresji. Położone jest prawie 300 metrów poniżej poziomu morza. Jest najniżej położonym miastem świata. Oprócz tego jest także miastem obłożonym klątwą od czasów zburzenia go za czasów Jozuego. Jest po prostu miastem podłym. W tym mieście żyje człowiek imieniem Zacheusz. Jest on zwierzchnikiem celników. Celnicy byli wówczas bardzo pogardzani. Współpracowali oni z rzymskim okupantem pobierając na ich rzecz podatki od swoich rodaków. Z tego powodu celnicy uważani byli za najgorszych grzeszników. Bycie celnikiem wiązało się zatem z pogardą ludzi, a co dopiero bycie zwierzchnikiem celników. Zgodnie z prawem żydowskim dla takich nie ma nadziei na zbawienie. O Zacheuszu wiemy również, że był bardzo bogaty. To także nie świadczy na jego korzyść, Jezus przecież mówił: łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego. Z perspektywy wiary dla Zacheusza też nie ma nadziei. Na domiar złego Zacheusz jest jeszcze człowiekiem niskiego wzrostu. Podsumowując Zacheusz nie ma w życiu łatwo, wystarczająco zmartwień, aby się załamać, a może nawet odebrać sobie życie. Wydaje się, że nie ma dla niego nadziei. Czyżby na pewno?

Do Jerycha swoją podróż odbywa Pan Jezus. Celem jego podróży jest właśnie przeklęte Jerycho i mieszkający tam arcygrzesznik Zacheusz. Jezus nie przychodzi spotkać się z wiwatującym tłumem, ale właśnie z tym małym człowiekiem. Jezus schodzi na dno, aby spotkać człowieka. Jednak Zacheusz także robi krok w stronę Jezusa. Nie widzi Go, bo tłum mu zasłania, ale wdrapuje się na drzewo, bo tak bardzo chce zobaczyć Pana, być może czuje, że jest to jego ostatnia deska ratunku. Gdy wszedł na drzewo zobaczył go Jezus. To spotkanie jest niesamowite. Bóg, który stał się człowiekiem schodzi na sam dół, do grzesznika. A co robi grzesznik? Robi kilka kroków, wchodzi na drzewa, podnosi się może 2-3 metry powyżej ziemi. To wystarczy. Jak czytamy: Jezus mówiąc do Zacheusza podnosi wzrok! Bóg znajduje się niżej niż najgorszy z ludzi! Po co? Aby wejść do jego życia i rozpocząć podróż? A gdzie podróżuje? Do nieba, do swojego Królestwa. Jezus zagościł w domu Zacheusza, a następnie wraca. Jego droga wiedzie do Jerozolimy ? najwyżej położonego miasta w Izraelu, a dodatkowo miasta świętego ze względu na znajdującą się w nim świątynię. Jezus zmierza do Jerozolimy przede wszystkim po to, aby tam umrzeć na krzyżu, a następnie powrócić do Nieba. Ta podróż jest pięknym symbolem ? Boga, który zniża się do najbardziej poniżonych, aby razem z nimi powrócić do Nieba. Droga ta jednak zawsze wiedzie przez stromą drogę ku górze, na końcu której znajduje się krzyż.

Spotkanie Zacheusza z Mesjaszem pozostawia trwały ślad w jego życiu. Rozdaje swój majątek ubogim, przestaje kraść ? podejmuje współpracę z łaską Boga. Historia ta pokazuje nam, że nigdy w naszym życiu nie ma sytuacji bez wyjścia. Pan Bóg pochyla się nawet nad największą grzechową nędzą i chce z nami współpracować. Dla Zacheusza była to ostatnia szansa, choć nie musiał się wiele natrudzić, wystarczyło, że wspiął się na drzewo i pozwolił działać Bogu.

Tak jak w historii Zacheusza, podobnie i dziś Bóg chce działać w naszym życiu. Trzeba mu po prostu dać szansę. Zacheusz wszedł na drzewo, aby zobaczyć Jezusa. My możemy Go spotkać w Eucharystii. Czasem regularne i głębsze przeżywanie Mszy św. będzie w naszym życiu początkiem przemiany. Nie można się tylko załamywać, ale wiernie walczyć o Mszę św. nie tylko w niedzielę, o regularną spowiedź i Komunię św. To nie czary i problemy nie znikną od razu, ale wierność Bogu przynosi wspaniałe owoce z tym, że w swoim czasie.



Witryna opublikowana dzięki usługom internetowym Fundacji „Opoka”