VI niedziela Wielkanocna (rok A)

Dz 8,5-8.14-17 Ps 66 1 P 3,15-18 J 14,15-21

W czasie ostatniej wieczerzy Apostołowie dowiedzieli się, że Jezus ich opuści. Odchodząc jednak daje im zapewnienie: Nie zostawię was sierotami. Czy więc są momenty, gdy w życiu możemy czuć się samotni? Niektórzy uważają, że samotność jest największym cierpieniem jakie może spotkać człowieka, inni twierdzą nawet, że największym cierpieniem w piekle jest właśnie samotność i życie tylko dla siebie.

Samotność, nie musi być brakiem innych ludzi wokół nas. Są ludzie, dookoła których kręci się wiele osób, a mimo to czują się samotni. Są także ludzie bardzo długo żyjący w odosobnieniu, a jednak nie są samotni. Jak to możliwe? Samotność jest postawą serca, a nie fizycznym brakiem kontaktu. Człowiek nastawiony w życiu tylko na własny komfort, spełnianie coraz to nowych pragnień, zamyka się na innych. Co prawda szuka zewnętrznego kontaktu, ale ma on być sposobem realizacji konkretnych celów, a nie okazją do tego, aby umierać dla innych. Taka postawa będzie prowadzić do duchowej samotności, której często człowiek sobie nie uświadamia. Ze swojej natury człowiek powołany jest do tego, aby żyć dla innych, dla nich się poświęcać i pracować. To właśnie wtedy człowiek czuje swoją wartość i prawdziwe szczęście. Pięknym przykładem braku samotności w całkowitym odosobnieniu są zakony klauzurowe, jak choćby nasze rzeszowskie siostry karmelitanki bose. Prowadzą one życie zamknięte dla świata, po wejściu do klasztoru często nie opuszczają go już do śmierci. Ale nie jest to ucieczka od świata, ale służba. Ich charyzmatem jest przecież modlitwa za Kościół i świat. Są w prawdzie odizolowane, ale duchowo towarzyszą tak wielu ludziom, także nam.

O takiej właśnie postawie mówi dzisiaj Pan Jezus. Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania ? słyszymy dzisiaj w Ewangelii. A jakie przykazania zostawił nam Bóg? Wszystkie streszczają się w tych dwóch: kochaj Boga i drugiego człowieka! Nie żyj tylko dla siebie! Nieraz spotykamy się z taką narracją, która sugeruje, że wszystkie przykazania, nakazy i zakazy są po to, aby zabrać nam wolność. Gdy słyszymy wezwanie do służby, włącza się nam lampka ostrzegawcza, bo na pewno ktoś chce z nas zrobić niewolników. Musimy wtedy pamiętać, że jest to pokusa prowadząca na manowce. Jeśli będziemy o tym pamiętać i tym żyć, każdy na swój sposób: ojciec rodziny jako ojciec rodziny; matka jako matka, ksiądz jako ksiądz, uczeń jako uczeń, nie będziemy samotni.

Oczywiście postawa służby wymaga od nas zaangażowania i stawiania oporu własnej naturze. Ale i tu nie jesteśmy sami. Jezus obiecał, że pośle nam swojego Duch Świętego i to uczynił. W dniu Pięćdziesiątnicy, a potem w czasie sakramentu Chrztu i Bierzmowania. Otrzymaliśmy Go, abyśmy mogli z Nim tworzyć wspólnotę i nie być samotni. Ale tutaj pojawia się kolejne pytanie o naszą modlitwę, która jest punktem wyjść do postawy pracy.

To rozważanie chciałbym zakończyć słowami św. Matki Teresy z Kalkuty: Owocem ciszy jest modlitwa. Owocem modlitwy jest wiara. Owocem wiary jest miłość. Owocem miłości jest służba. Owocem służby jest pokój.”



Witryna opublikowana dzięki usługom internetowym Fundacji „Opoka”